piątek, 26 września 2014

Jesienna październikowa, nie tylko sportowa, wishlista

Podobno blogosfera umiera, bo uwielbiamy robić najróżniejsze listy. To prawdopodobnie najprostszy sposób na posta. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam szukać najróżniejszych inspiracji ujętych na blogach w prostych listach. Bez względu na to czy dotyczą one mody, ćwiczeń, ciekawych DIY.

Uważam, że jest to także świetny pomysł na chomikowanie pomysłów i planów - tak żeby gdzieś nie zaginęły. Mi listy pomagają systematyzować zakupy - zastanawiam się czego naprawdę potrzebuję, a nie tylko chcę i umieszczam to na listach. Dzięki temu zawsze staram się kupować tylko to co powinnam. 

Dzisiaj przedstawię Wam moje jesienne miłości, które przydałyby się w szafie. Niedługo wybieram się na zakupy i być może cześć z nich już dzisiaj uda się odhaczyć :).




 1. szalik - Six 2. torba - Asos 3. kapelusz - Barbour 4. marmurki - C&A 5. botki - DeeZee 6. sweter - H&M

W tym roku stawiam na wygodę i praktyczne połączenia. Ciepły szal, ciepły sweterek, wygodne botki i duża torba, w której zmieści się lunch box. Jakiś ciekawy kapelusz i spodnie a'la marmurki to dodatkowe fanaberie. Na zdjęciach przykładowe propozycje :). 

Nie zapomniałam oczywiście również o sportowej liście potrzeb i zachcianek. Na szczeście ta cześć szafy jest raczej zapełniona więc nie planuję wielkich zakupów, ale (zawsze jest jakieś "ale") nie pogardziłabym wygodnymi bawełnianymi spodniami dresowymi, puchowa kurtką i to co musze w końcu kupić, czyli mata do ćwiczeń!



7. spodnie dresowe - Adidas 8. kurtka puchowa - 4F 9. mata do ćwiczeń - Spokey

Co jest waszym jesiennym "must have"?

środa, 24 września 2014

Jesiennie biegamy!

Za oknem robi się coraz szarzej i coraz chłodniej - najwyższy czas na rewitalizacje fit garderoby. W końcu ćwiczyć trzeba! Od jutra w Lidlu ciekawa kolekcja ciuszków do biegania marki Crivit. Czy warto ustawić się w kolejce kilka minut przed otwarciem? Zrobiłam dla Was zestawienie proponowanych ubrań.

Należę zdecydowanie do fanek Crivita z kilku powodów: są funkcjonalne, wygodne, całkiem dobrej jakości w stosunku do naprawdę niskiej ceny, a poza tym są coraz ładniejsze :))).
W mojej szafie obecnie goszczą dwie pary spodni treningowych, koszulka, bluza funkcyjna oraz spodnie, bluza, krótkie spodenki t-shirt i buty do biegania. Postanowiłam także wypróbować bieliznę treningową - staniki i  majtki panty. Jestem zadowolona z całego zbioru oprócz stanika i bluzy do biegania z zeszłorocznej kolekcji gdy rozmiar S w Lidlu właściwie nie istniał ( te tegoroczne, przynajmniej na zdjęciach, prezentują się o wiele lepiej).

W tegorocznej kolekcji jesienno-zimowej warto zwrócić uwagę na obuwie zwłaszcza, albo przede wszystkim, jeśli zaczynacie swoją przygodę z bieganiem i nie jesteście pewni czy ta aktywność Wam podpasuje. Ustalmy: wydawanie 300zł na buty, które wylądują na dnie szafy, mija się z celem. Z tą myślą dokonując zakupu butów w zeszłym roku zainwestowałam w te lidlowe i nie zmienię ich dopóki nie przebiegnę swojej pierwszej dyszki, czyli dopóki bieganie nie wejdzie mi w krew. Mój chłopak zaliczył w swoich pierwsze 3 półmaratony zanim przerzucił się na NB - mówi, że komfort poprawił się nieporównywalnie, ale na przetarcie szlaków lidlowe się sprawdzają.

Obecna oferta:
Buty do biegania w trudnych warunkach

Wodo- i wiatroodporne z systemem kontroli trakcji, antypoślizgowa podeszwa dostosowana do różnego rodzaju podłoża. 

Dostępne będą w 3 wersjach kolorystycznych zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn w rozmiarach (odpowiednio) 36-40 i 41-45. Poniżej wersje kolorystyczne dla Pań.


  Cena: 59zł

Kurtki softshell
Poważnie zastanawiam się nad zakupem tej kurtki zarówno dla siebie, jak i dla mojego biegającego chłopaka, ponieważ nasłuchałam się o nich sporo dobrego, a i obecne wersje kolorystyczne bardzo mi odpowiadają (tak jak na co dzień róż tylko w ewentualnych dodatkach tak w sportowej wersji jestem jak najbardziej na tak!). Jedyny minus jaki widzę to brak kaptura.



Kurtka podobnie jak buty występuję w 3 wersjach dla panów (rozm. S-XL), jak i dla pań (rozm. XS-L). Jest wodo- i wiatroodporna, nie wchłania wilgoci i zabrudzeń, posiada dodatkowo elementy odblaskowe zwiększające widoczność.



Cena: 55zł
Moim faworytem jest ta różowa i nie mogę odżałować braku kaptura, bo to jest powód, dla którego nie mogę się zdecydować.

Bluzy i spodnie
Ponownie: 3 wzory dla obu płci w rozmiarach XS-L (damskie) i M-XL (męskie). W porównaniu z zeszłoroczna kolekcją prezentują się naprawdę korzystnie. Jeśli poprawiła się również ich jakość to jutro rozmiar S pierwszej wersji będzie mój!

Spodnie z kolei maja pojawić się w dwóch wzorach. Są ocieplane polarem i w takiej samej rozmiarówce jak bluzy. Wprawdzie ostatnio dokonałam już zakupu ocieplanych spodni to nie powiem, że te w galaktyczne wzorki mnie nie kuszą - na zdjęciu wyglądają naprawdę ciekawie.

Zarówno bluzy, jak i spodnie posiadają elementy odblaskowe dla zwiększenia widoczności.
Cena spodni i bluzy: 34,99zł (za sztukę).

Koszulka i spodnie funkcyjne
W trakcie zakupów warto zwrócić uwagę na reklamowane jako HIT CENOWY koszulki i spodnie, które dodatkowo docieplają najwrażliwsze miejsca, odprowadza i reguluje poziom wilgoci i nie krępuje ruchów. Prawdopodobnie z powodzeniem sprawdzi się w roli bielizny termicznej. Rozmiarówka jak wyżej. Dwa wzory dla obu płci.


Cena: 44zł (za sztukę).

Bielizna
 Nigdy nie używałam konkretnie tego modelu biustonosza z Lidla, który pojawia się w sklepach regularnie, wiec nie mam o nim zdania. Moje doświadczenia z innymi modelami są raczej średnio dobre. Uważam, że w co jak w co, ale w odpowiedni stanik warto zainwestować. Według producenta ten konkretny model jest przeznaczony dla sportów średniodynamicznych takich jak bieganie czy fitness.
Co do majtek - mam i polecam. Leżą całkiem nieźle (troszkę się ściągają nogawki) i są na pewno wygodniejsze od zwykłej bielizny w trakcie ćwiczeń. Prawdopodobnie zainwestuję w drugą parę.


Cena: Biustonosz - 27,99zł,  majtki - 22,99zł

Dodatki
Czyli to co tak naprawdę przykuło moją uwagę - czapki, opaski i rękawiczki. Tak jak nad tymi pierwszymi jeszcze się zastanowię, tak w rękawiczki na pewno zainwestuję o ile znajdzie się dla mnie odpowiedni rozmiar (mam bardzo drobne dłonie, dobór jakichkolwiek rękawiczek to zawsze droga przez mękę...) - posiadają specjalne wstawki, pozwalające na obsługę koszmarnych smartfonów, bez zdejmowania ich z dłoni ;).

Cena: 14,99zł (za sztukę).

Gadżety
Z dostępnych gadżetów moją uwagę zwrócił monitor aktywności. Już od jakiegoś czasu noszę się z zamieram zakupienia opaski Jawbone lub Garmin i być może byłaby to dobra (i tania!) alternatywa. Wg producenta monitoruje ona zarówno spalone kalorie, jak i jakość snu. Współpracuje zarówno z androidem jak i iosem dzięki odpowiednim aplikacjom. Niestety nie pisze nic na temat jej ewentualnej wodoodporności co przydałoby się na basenie.
Drugim gadżetem, który zdecydowanie polecam, bo posiadam jest pulsometr z pasem na klatkę piersiową - zdecydowanie spełnia swoją funkcję więc nie widzę potrzeby inwestowania w coś droższego :).

Cena: pulsometr - 59,90zł, monitor aktywności - 159zł

niedziela, 21 września 2014

Pancakes waniliowo-kukurydziane

Znowu przez jakiś czas mnie nie był w rezultacie zaniedbałam wyzwanie blogowe. Niestety nie miałam czasu na wpisy ze względu na bardzo napięty czas na studiach. Teraz sytuacja już się odrobinę rozluźniła i prawdopodobnie w tzw. międzyczasie opublikuje zaległe wpisy. Tymczasem chciałam podzielić się z Wami moim najnowszym przepisem na najprostsze pancakesy pod słońcem.


Waniliowo-kukurydziane pancakesy (przepis na 1 porcję):

- 2 czubate łyżki homogenizowanego serka waniliowego
- 2 czubate łyżki mąki kukurydzianej
- 1 jajko
- opcjonalnie: odrobina mleka (u mnie 2%)

Wszystko wrzucamy do miski i mieszamy mikserem na gładką masę o konsystencji gęstej śmietany (dosłownie naparsteczek mleka dodajemy w przypadku, gdyby ciasto było za gęste).
Smażymy na rozgrzanej patelni posmarowanej odrobiną oleju rzepakowego na złoty kolor. I gotowe!
Swoje placuszki podałam z jogurtem naturalnym i brzoskwiniami.



Z tego samego ciasta możecie zrobić naleśniki :), a jesli uzyjecie serka naturalnego możecie podać naleśniki lub pancakesy w wersji wytrawnej. 


Całość przygotowań wraz ze smażeniem zajmuję długie 10min - w sam raz na szybkie, ciepłe i pożywne śniadanie a w wersji wytrawno-naleśnikowej na błyskawiczny obiad!



Smacznego!

wtorek, 16 września 2014

Nie wierzę, że to piszę, czyli 10 rzeczych, których (w teorii!) o mnie nie wiecie.

Kawa na ławę i karty na stół! W ramach wyzwania blogowego :). Nie mogę powiedzieć, że rzeczy, które wymienię naprawdę nikt o mnie nie wie. Prawdopodobnie są to rzeczy, o których wie większość moich znajomych i rodzina. Tylko dyplomatycznie milczą.


1. Boję się małych dzieci (takich w wieku przedszkolno/wczesnoszkolnym).

2. Gadam ze swoim psem i mało tego - sama odpowiadam sobie za niego zmienionym głosem. Robię to notorycznie: na ulicy, w domu, przy znajomych czy rodzinie. Świetnie zrozumiałabym się w tej kwestii z Kristoffem



3. Skoro tak płynnie przeszliśmy do bajek Disneya... Tak! Jestem od nich uzależniona i już wiem, że nigdy z nich nie wyrosnę.

4. Gdy jestem sama w domu śpiewam na głos piosenki z bajek Disneya wyobrażając sobie, ze jestem ich bohaterką/bohaterem.

5. Uważam, że Ania z Zielonego Wzgórza ponosi część winy (drugą część przypisuje Disneyowi) za większość moich oczekiwań wobec świata.

6. Lubię uśmiechać się do obcych na ulicy. Nawet, a może zwłaszcza, wtedy gdy patrzą na mnie jak na wariatkę.

7. Zdarza mi się wyjść z domu w różowo-szarym monodresie - do sklepu, na basen czy na siłownie.

8. Bywam złośliwa i kłótliwa. 

9. Królowa Chaosu to ja! Zazwyczaj niekontrolowanego - bałaganie i nigdy nie robię nic w terminie - jestem mistrzynią deadline-ów i nieprzespanych nocy spędzonych na nadrabianiu miesięcy lenistwa na ostatnią chwilę. 

10. Przejawiam znamiona zakupoholizmu i gadżetoholizmu. 



poniedziałek, 15 września 2014

Gdzie bloguje? Lawendowe królestwo!

Postanowiłam przyłączyć się do wrześniowej edycji Wyzwania Blogowego zorganizowanego przez Ulę z bloga "Sen Mai". Wyzwanie trwa 5 dni, a jego pierwszym tematem jest miejsce pracy blogowej lub kreatywnej. Więcej szczegółów nt. wyzwania znajdziecie w tym poście.

Jak wygląda moje miejsce pracy? Powiem szczerze, że jako fanka tabletów i laptopów nie potrzebuję specjalnego miejsca. Pisać i tworzyć cokolwiek innego mogę dosłownie w każdych warunkach (np. oglądając film, trzymając laptopa na kolanach).
Oczywiście w swoim studenckim mieszkaniu mam biurko, jednak używam go najczęściej wtedy kiedy muszę się uczyć lub napisać coś na zajęcia (jest to mniej przyjemne zadanie - wtedy nawet ja potrzebuję skupienia i miejsca gdzie postawię sobie kubeczek z herbatką).



W trakcie blogowania staram się zawsze mieć przy sobie kilka rzeczy: długopis, przepiśnik (żeby, bogowie brońcie, nie umknęły mi jakieś inspirujące przepisy) oraz zeszyt/kartkę do zapisywania inspiracji.


Na biurku oprócz tych rzeczy zawsze znajdą się również igły i nici, a także podręczne pudełko z akcesoriami do biżuterii DIY (nigdy nie wiadomo kiedy w ekspresowym tempie będę musiała coś stworzyć - zazwyczaj zdarza mi się to jakieś pół godziny przed wyjściem z domu kiedy okazuję, że żadna biżuteria, w której posiadaniu jestem nie pasuję akurat do tego co mam na sobie).

Biurko nie zawsze wyglada tak jak na dzsiejszych zdjęciach - każdy kto mnie zna wie, że jestem ogromna bałaganiarą, ale dzisiaj czeka mnie noc przed komputerem, więc zadbałam o względny porządek.



zazwyczaj przy pracy kreatywnej i/lub blogowej, a także przy zarywanych nocach spędzonych na pisaniu zaległych prac czy nauce towarzyszy mi mój pies - Freddy. Niestety obecnie wciąż przebywa na wakacjach u moich rodziców, ale godnie zastępuje go Kłapouchy, którego dostałam na pierwszym roku studiów od rodzicieli.




W trakcie pracy pod ręką zawsze staram się mieć literaturę, która może być akurat potrzebna. Dziś są to książki o temacie około komiksowym :).



W sekrecie zdradzę Wam, ze najlepiej pracuję mi się w moim różowo-szarym monodresie z DeeZee...

Jak widzicie na powyższych zdjęciach nowa kolorystyka bloga nie jest przypadkowa - wprost uwielbiam wszelkie odcienie fioletu!

p.s. co do komentowania innych wpisów: jutro spokojnie nadrobię, gdy już zrobię co mam zrobić dzisiaj :))

sobota, 13 września 2014

Moje buty: Nike Flex Trainer 3


Producenci co rusz zarzucają nas najnowszymi kolekcjami, modelami, rozwiązaniami technologicznymi o skomplikowanych nazwach...
Gdy stanęłam przed wyborem butów treningowych, aż kręciło mi się w głowie. 

Przejrzałam dziesiątki stron, recenzji i opinii na temat  najróżniejszych butów. Przebrnęłam przez niewyobrażalną ilość modeli, aż w końcu wybrałam się do sklepów i przymierzyłam X par przeróżnych marek. 
W rezultacie przez prawie pół roku (!) trenowałam w butach Reebok Easy Tone z kolekcji casual (!!! Nigdy nie ćwiczcie w butach "na co dzień"- możecie nabawić się poważnych kontuzji !!!), bo nie mogłam zdecydować się na żaden model.
W końcu "na gorąco" zdecydowałam się na model Nike Flex Trainer 3, mimo że w między czasie wyszły już 4, i okazał się to strzał w 10!


Opis butów, który można znaleźć w sklepach internetowych:
Niezwykle lekkie obuwie treningowe od marki Nike. WMNS FLEX TRAINER 3 cechują się najwyższą jakością wykonania. Przewiewna cholewka została wzmocniona w kluczowych miejscach wytrzymałą pianką. Jej unikalna konstrukcja stanowi idealny kompromis pomiędzy elastycznością a wsparciem dla stóp. Niski profil miękkiej i amortyzowanej podeszwy pomaga w lepszym odczuwaniu podłoża i zwiększa responsywność konstrukcji. Wstawki z wytrzymałej gumy w kluczowych miejscach poprawiają przyczepność i trwałość podeszwy. Idealna propozycja na fitness i wszelkie treningi wymagające szybkiej zmiany kierunku ruchu.


  • Cholewka: materiał tekstylny i syntetyczny
  • Wyściółka: materiał tekstylny
  • Podeszwa: phylon, guma
Moje spostrzeżenia:
Buty są zgrabne, lekkie i przewiewne, świetnie dopasowują się do nogi, dzięki czemu mamy poczucie, że ćwiczymy boso przy pełnej stabilizacji.



Stabilizacje i komfort ćwiczeń zapewnia nam specjalnie ukształtowana podeszwa - dla mnie jest idealna, ponieważ należę do osób, które mają raczej słabą koordynacje ruchową, więc zalezy mi na tym, żeby pewnie czuć podłoże. 





Podeszwa pewnie przywiera do podłoża - nie chwieje się i nie ślizga, co jest zasługą wspomnianej w opisie gumy, widocznej poniżej na zdjęciu.


System ten, jak na razie jest niezawodny. Wypróbowałam go w treningu siłowym i cardio, ale jestem pewna, że da radę także na aerobicu itp. (wszak w tym celu zostały stworzone).

Część z Was na pewno zapyta, a co z bieganiem? W Internecie, zwłaszcza na aukcjach, mozna znaleźć informacje "buty do biegania". Cóż jest to typowe obuwie treningowe - myślę, ze sprawdzi się na bieżni i tylko na bieżni, ponieważ gumy, które gwarantują przyczepność mogłyby szybko zetrzeć się w starciu z betonem.

Dostępność i kolory
Mimo że od jakiegoś czasu jest dostępny nowszy model tych butów, ich dostępność, zwłaszcza w Internecie, jest wciąż duża. Także wsklepach stacjonarnych można je jeszcze spotkać zwłaszcza w Daichmannie (widziałam tam dwie wersje kolorystyczne: takie jak moje i fioletowo-białe).
Przykładowe kolory:







Ceny wahają się od ok. 170zł do 250zł więc warto rozejrzeć się i nie podejmować pochopnych decyzji, ponieważ za cenę 250zł (i taniej!) możemy kupić już Nike Flex Trainer 4.
Właśnie, dlaczego zdecydowałam się na 3, a nie na 4? Ponieważ nie zauważyłam w nowszym modelu na tyle znaczących zmian, żeby przepłacać. Czasami warto zdecydować się na starszy model i zaoszczędzić trochę grosza :).

Tak prezentują się na nogach:


W pudełku znajdziemy także dodatkową parę sznurowadeł:


Reasumując: polecam na siłownie, do ćwiczeń domowych i na aerobik, jeśli szukacie butów, w których równiez będziecie mogły spokojnie biegać w terenie to proponuję rozejrzeć się za innym modelem.


środa, 10 września 2014

Serduszka owsianotwarogowe

Wczoraj w przypływie fantazji postanowiłam (w końcu!) wykorzystać zakupioną jakiś czas temu foremkę do jajek sadzonych w kształcie serduszka. Jako, że nie przepadam za takim sposobem przyrządzania jajek postanowiłam wykombinować jakieś smaczne placuszki. Szybko rozejrzałam się po kuchni i wyczarowałam takie oto cuda!




Placuszki owsianotwarogowe
- 2 łyżki chudego lub półtłustego twarogu
- 3 łyżki otrębów owsianych
- 2 łyżki płatków owsianych
- 1 jajko 
- 2 łyżki jogurtu naturalnego
- szczypta soli
- Opcjonalnie: łyżeczka stewii lub innego słodzika jeśli chcesz placuszki na słodko :)

1. Wszystkie składniki wrzucamy do miski i dokładnie mieszamy na jednolitą masę tak jak na zdjęciach (jeśli masa będzie zbyt gęsta dodaj więcej jogurtu, jeśli zbyt rzadka - otręby).



2. Patelnie smarujemy pół łyżeczki oleju rzepakowego, a gdy się nagrzeje nakładamy placuszki, tak żeby ich grubość wynosiła nie więcej niż 1cm i smażymy na złoty kolor z obu stron. Z powyższej porcji wyszły mi 3 placuszki, a do smażenia użyłam foremki w kształcie serduszka, które jakiś czas temu dostępne były w Lidlu.



3. Teraz przyszedł czas na ulubione dodatki. Ja postanowiłam zrobić jogurt z granatem z dodatkiem odrobiny miodu. Więcej o granacie dowiecie się z tego posta Eat friendly: granat [KLIK!].



Placuszki równie dobrze możecie zrobić z masłem orzechowym, serkiem homogenizowanym, syropem daktylowym czy klonowym, albo zrezygnować ze słodzika i zjeść je na wytrwanie - wszystkie kombinacje dozwolone :).
Osobiście przyznam, że placuszki, naleśniki i omlety najbardziej odpowiadają mi na słodko, dlatego też w takiej formie najczęściej goszczą na moim stole.


Bon appetit!

wtorek, 9 września 2014

Eat friendly: granat

Granat jest owocem granatowca. Od wieków uważany jest za afrodyzjak, jednak ma on zbawienny wpływ nie tylko na nasze życie erotyczne, ale także na zdrowie i kondycję fizyczną. W tym poście postaram się odpowiedzieć na pytanie dlaczego granat powinien na stałe zamieszkać w naszych kuchniach.


Źródło: shutterstock.com

Historia
Już starożytni wiedzieli, ze z tym granatem jest coś na rzeczy. Z powodu dużej ilości nasion uważanym był za symbol płodności i miłości, a Grecy i Egipcjanie uważali drzewa granatowca za święte. Chińczycy pili sok z granatu wierząc, że to eliksir długowieczności, natomiast lekarze Aleksandra Wielkiego używali go jako leku.

Dziś już wiemy, że ponownie starożytni mieli sporo racji, choć sami nie wiedzieli do końca dlaczego.

Granat a zdrowie, dieta i uroda
Obecnie wiemy, że owoc granatu zawiera dużo witaminy C, niacyny, potasu, błonnika, kwasy organiczne oraz białko. 
Zbawiennie działa na nasze serce! M.in. poprawia przepływ krwi w mięśniu sercowym u osób z chorobą wieńcową, skutecznie usuwa złogi i zwapnienia w tętnicy szyjnej. 
Ponadto zmniejsza ciśnienie krwi, łagodzi stany zapalne, pomaga w przypadku choroby krążenia o podłożu miażdżycowym oraz skutecznie przeciwdziała wolno rodnikom.
Sok z owoców granatowca posiada ok 3 razy więcej przeciw utleniacza niż czerwone wino czy zielona herbata.


 Źródło: shutterstock.com


Granaty polecane są kobietom w ciąży (udowodniono jego pozytywny wpływ na płód - działa ochronnie na mózg dziecka) oraz przy menopauzie.
Regularne spożywanie granatów lub picie z nich soku zmniejsza ryzyko zachorowania m.in.
na
nowotwór prostaty, płuc, jelit, skóry i piersi oraz chorobę alzhaimera. 
Ma także pozytywny wpływ na naszą dietę, ponieważ hamuję uczucie głodu.
Również panowie powinni zainteresować sie granatami - zmniejszają ryzyko wystąpienia problemów z erekcją, a jeśli już takie problemy się pojawią - zmniejsza je. 


 Źródło: shutterstock.com

Udowodniono także, że granaty działają niczym eliksir piękna - spowalniają proces starzenia się skóry, działa antyoksydacyjnie, przyspiesza gojenie podrażnień, nawilża, zwiększa jędrność skóry, zmniejsza pory, poprawia koloryt skóry, działa przeciwtrądzikowo.

Jak kupować granaty?
Kupując te owoce należy zważyć je w dłoni. Jeśli owoc wyda Wam się za lekki w stosunku do jego rozmiarów - poszukajcie cięższego. Skórka powinna być gładka i naprężona bez uszkodzeń. 
Co z tym granatem? Czyli jak dobrać się do środka?
Mamy już granat w swojej kuchni i sporo z nas zmierzyło się lub dopiero zmierzy z problemem jak się do niego dobrać. Postanowiłam przygotować krótka instrukcje obsługi granatu, chociaż na pewno nie jest to jedyny sposób.

1. Odkrój koronę owocu.


2. Włóż do miski z wodą i delikatnie odrywaj skórkę wyskubując do miski nasiona.


3. Wybierz pływające resztki skórki i odlej nasiona na sitko.


4. Propozycje podania.

Granat z jogurtem

 
 Granat z jogurtem i serduszkami owsiano-twarogowymi

sobota, 6 września 2014

Fasolowy murzynek fit

Słodycze to największy wróg zdrowego trybu życia i moja osobista bolączka w walce o szczupłą sylwetkę. Na szczęście moda na bycie fit wychodzi naprzeciw łasuchom. Nagle okazuję się, że nie trzeba rezygnować ze słodkości, żeby być pięknym zdrowym i szczupłym - wystarczy wiedzieć co i jak ze sobą połączyć, żeby było i smacznie i lekko!

Dzisiaj mam dla Was przepis na fasolowego murzynka, który w niczym nie ustępuje temu prawdziwemu. W Internecie krąży masa przepisów na to ciasto, a ja już dawno temu spisałam sobie te najciekawsze. Dziś postanowiłam wypróbować najprostszy z nich. Już teraz wiem, ze następnym razem wprowadzę do niego własne małe poprawki. Do smaku tego typu słodyczy trzeba się jednak przyzwyczaić - wiem, że nie każdemu mogą odpowiadać.



Fasolowy murzynek fit

- puszka czerwonej fasoli
- 4 jajka
- 3 łyżki ciemnego kakao
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- 4 łyżki miodu lub syropu z agawy (lepiej syropu - miód w dużej temeraturze traci swoje właściwosci i staje się pustymi kaloriami)
- łyżeczka sody oczyszczonej

Fasolę dokładnie odsączamy i przepłukujemy zimną wodą, żeby pozbyć się wyrazistego smaku zalewy. Następnie osuszoną fasolę wrzucamy do blendera i blendujemy na jednolitą masę.



 Następnie masę fasolową łączymy z pozostałymi składnikami i ponownie blendujemy, aż do uzyskania jednolitej konsystencji. Ciasto przelewamy do keksówki i pieczemy w piekarniku uprzednio nagrzanym do 180' przez ok. 35min. 



Pierwsza próba nie należała do udanych - mój murzynek opadł. Nie doszukałam się jednak zakalca, a smak wciąż był niezły ;). Następnym razem być może wyjdzie lepiej.

Smacznego!