czwartek, 20 marca 2014

Lunchbox potrzebny od zaraz!

Moje poszukiwania idealnego lunchbox'a zaczęły się już jakiś czas temu, gdy odkryłam, ze noszenie kilku pudełek w torebce jest niepraktyczne i mało wygodne. Szybko doszłam do wniosku, że mój idealny lunchbox MUSI być co najmniej dwukomorowy.

I tu zaczęły się schody. Wiadomo - jestem kobietą, wiec mój lunchbox nie tylko powinien być funkcjonalny, ale też ładny.
Moje poszukiwania doprowadziły mnie do strony Twój Lunchbox, gdzie od razu zakochałam się w kilku modelach. Było tylko jedno, ale za to zasadnicze dla mnie "ALE" - ceny zdecydowanie przerastały moje aktualne możliwości.
Jednak mimo to postanowiłam wziąć pod  lupę kilka modeli, które sama brałam pod uwagę - być może, zainteresują również, którąś z Was :).

1. LUNCHBOX GOODBYN





Zalety:
-Duża pojemność (łącznie 1,2l)
-Praktyczny, płaski kształt
- 3 komory  pozwalające na oddzielenie posiłków
- biodegradowalne tworzywo

Minusy:
- Dla mnie cena - 79zł + koszty przesyłki
- Producent nic nie piszę o szczelności pojemnika więc zakładam, że lepiej nie nosić w nim zupki ;)

Pojemnik dostępny w trzech wersjach kolorystycznych: czerwony, różowy i zielony.


2. LUNCH BOX STALOWY LUNCHBOTS


Zalety:
- ładny i zgrabny
- 3 komory pozwalające na oddzielenie posiłków
- trwały materiał

Minusy:
- jeśli bierzecie ze sobą posiłki na dłuższy okres czasu ma on tylko 600ml pojemności
- płynne posiłki odpadają - jest nieszczelny
- Cena wynosi 109zł + koszty przesyłki


3. LAPTOP LUNCHES - mój absolutny faworyt z twojlunchbox.pl!



Zalety:
- 4 pojemniczki (z czego dwa szczelnie zamykane) zamkniete w jednym porecznym i estetycznym pudełku
- piekny design
- wyprodukowany z materiałów w pełni ekologicznych,  pochodzacych z recyklingu
- pojemność ponad 1l
- dostepny w wersji z torbą termoizolacyjną
- rózne wariacje kolorystyczne
- dowolność umieszczania pojemników
- Made in USA (nie China)

Minusy:
-ponownie cena - 109 zł w wersji bez torby i 179zł z torba + koszty przesyłki


Nie zrażona szukałam dalej, aż na allegro natknęłam się na pojemniki firmy Ziplock, które miały zachęcająca cenę (19zł za dwie sztuki) i 3 komory na czym mi zależało, ale to jeszcze nie było to.

Moją uwagę przykuły pudełka silikonowe takie jak na poniższym zdjęciu.




Na stronie twojlunchbox.pl za taki pojemnik o pojemności 1,5l cena wynosi 85zł. Na allegro podobne, ale odrobinę mniejsze (ok.1,1l) znalazłam za 39zł + koszty wysyłki. Już miałam kliknąć "kup teraz!", ale coś mnie tknęło i powstrzymałam się. Okazało się, że dobrze zrobiłam :).

Dziś, podczas wycieczki do Empiku znalazłam identyczny pojemnik w kolekcji House of Empik! Cena - 39zł więc odpadły koszty wysyłki ;).






Zalety:
- pojemność ok 1,1l
- widelczyk, nożyk i łyżeczka w zestawie w osobnym opakowaniu (jak na zdjęciu wyżej)
- lekki materiał
- 2 komory
- po zjedzeniu pudełeczko można złożyć (jego grubość nie przekracza wtedy grubości zeszytu!)
- w porównaniu z innymi propozycjami stosunkowo niska cena




Minusy:
- pudełeczko nie jest w pełni szczelne
- produkt made in China








Mój nowy lunchbox nie został jeszcze w pełni przetestowany - na opakowaniu zostało napisane, że można używać w mikrofalówce oraz, że tworzywo nie przyjmuje smaków i zapachów przechowywanych potraw - zobaczymy!

Więcej o pojemniku wkrótce! Gdy już go wypróbuje :)



sobota, 15 marca 2014

Fast Food home edition.

Kto powiedział, że będąc na diecie... tfu.... zmieniając nawyki żywieniowe oczywiście ;), nie można jeść smacznie?

Od wielu moich znajomych gdy mówiłam, że zmieniam dietę na zdrowszą i lżejszą, usłyszałam: "to co? kiełki i sałata jak królik?" Otóż nie. Nie dajcie sobie wkręcić, że zdrowo znaczy niesmacznie :).

Dziś napadła mnie ochota na HAMBURGERA, ale takiego prawdziwego bez ściemy. Powstrzymując się przed wycieczka do toruńskiego "Widelca" postanowiłam sama zrobić burgery.

Burgery z indyka (przepis na 4 porcje):


450g mięsa mielonego z indyka
2 łyżeczki świeżej natki pietruszki
2 łyżeczki szczypiorku
0,5 łyżeczki soli
0,5 łyżeczki pieprzu
2 ząbki czosnku (lu pól cebuli)

Dodatki:
cukinia
pomidor
czerwona cebula
musztarda

bułki pełnoziarniste


Mięso, pietruszkę, szczypiorek i przyprawy mieszamy razem, dodajemy rozgnieciony czosnek (lub ścieramy połówkę cebuli) i znowu mieszamy. . Patelnie grillową smarujemy łyżeczką oliwy z oliwek i rozgrzewamy. Formujemy 4 kotlety o grubości ok 1 -  1,5 cm. Grillujemy z jednej i drugiej strony aż się ugrillują ;). Zdejmujemy z patelni i wrzucamy na nią dodatki. Bułkę smarujemy musztardą układamy kotlety i ugrillowane warzywka - gotowe!



Zastanawiacie się czy to aby na pewno nie tuczy?  Jedna porcja ma ok. 350 kcal - idealnie na obiad! A jeśli macie w domu głodomora jak ja to zróbcie mu podwójną porcje - będzie zachwycony  :).



Niestety, nie miałam czasu, żeby samodzielnie upiec bułki, ale następnym razem to nadrobię.

czwartek, 6 marca 2014

Motywacja: jak zacząć?

Tak, wiem. Nie tak łatwo ruszyć się sprzed komputera. O ile wygodniej jest siedzieć, oglądać (de)motywujące zdjęcia i mówić sobie "od jutra zaczynam" po czym... zjeść kolejne ciastko.
Tylko co dalej?  Codziennie mówisz sobie "jutro" lub "dlaczego ja nie mogę wyglądać jak ona?". Możesz. Tylko musisz chcieć.

Pamiętaj, że początki są najtrudniejsze. Prawdopodobnie musisz wywrócić całe swoje życie do góry nogami. Nie martw się! Przejdziemy przez to razem, bo nic innego nie robię od miesiąca, a tylko wywracam swój świat do góry dnem ;).

Co spowodowało, że ja ruszyłam się z kanapy? Chęć pokazania: trelemorele ja też mogę! Dla zdrowia! Dla wagi! Dla figury! Z MIŁOŚCI do siebie! 

Efekt? Już teraz ok. 4 kg w dół i 7 centymetrów z całego ciała! A to dopiero początek! Można? Można! Zaraz powiem Ci jak to zrobiłam :).


1. Znajdź idealny czas na trening (przynajmniej 3x w tygodniu!).
Mój trening: 5x w tygodniu godz. 7:30 (3x siłownia - 50min cardio + trening obwodowy i 2x w tygodniu basen) + inne aktywności fizyczne (chociażby chodzenie ;))

Poranny trening sprawia, że mogę fruwać przez resztę dnia, jestem lżejsza, szczęśliwsza, cierpliwsza - czego chcieć więcej? Oczywiście Ty powinnaś wybrać godziny, które najlepiej Ci pasują, może wieczorem na odstresowanie po ciężkim dniu?;>

2. Samej Ci smutno? Nie chce się? Wstydzisz się? Namów na trening koleżankę! Ja zaczynałam setki razy, ale teraz dzięki wielkiemu wsparciu moich dwóch towarzyszek wiem, że tym razem dam radę! Razem damy! Ty i Twoja kumpela też :).  Dlaczego? To proste: gdy jednej się nie chcę, druga motywuje ją by jednak się zachciało. Twoje koleżanka będzie Twoim największym wsparciem i motywacją.

3. Zaprzyjaźnij się z wodą mineralną i zabieraj ją wszędzie ze sobą. Wszyscy wiemy, że powinniśmy wypijać minimum 1,5 litra wody dziennie - wbij to sobie do głowy! Woda to od dzisiaj Twoja towarzyszka zawsze i wszędzie. Niedługo stworze post całkowicie poświęcony cudownym właściwościom wody. Teraz tylko dodam, że picie jej dużej ilości pozytywnie wpływa na redukcje cellulitu!

4. Jedz rozsądnie! Częściej, mniej, zieleniej :). Próbuj jeść 5. posiłków dziennie. Zapomnij o białej mące i produktach z niej (biały chleb, jasny makaron itd.) za to wcinaj ciemne pieczywo, makaron razowy (lub pełnoziarnisty), brązowy ryż, kasze :). Pamiętaj o warzywach i owocach (owoce max. 2x dziennie ponieważ zawierają sporo cukru). Zamiast wieprzowiny wybieraj drób, chudą wołowinę i ryby (2x w tygodniu koniecznie!). Odstaw cukier i słodycze zaopatrz się np. w stewię :)

5. Małymi kroczkami do celu! Tak odchudzanie, nabieranie formy, zmiany żywieniowe to zdecydowanie metoda małych kroczków. Jeśli nie jesteś typem rewolucjonistki rób to stopniowo. Powiedz sobie: "tym tygodniu rezygnuje z coli, napojów słodzonych, cukru. W następnym ze słodyczy" itd. I stopniowo wprowadzaj zdrowsze zamienniki.

6. Zważ się i zmierz. A potem zapomnij o wadze i miarce na następny miesiąc! Nie uwierzysz jakie efekty osiągniesz przy sumiennym treningu i rozsądnym odżywianiu :).

UWAGA! Pamiętaj, że liczą się przede wszystkim centymetry, a później dopiero waga :)

7. Szczęśliwa i najważniejsza siódemka! Na trening idź z radością, a nie z przymusu. Wbij sobie do głowy: zmieniam całe swoje życie, a nie tylko chudnę. Twoim celem jest zdrowie, dobre samopoczucie i radość życia, a dopiero później waga :).


Dobrnęłaś do końca? Świetnie! Mam nadzieję, że się do mnie przyłączysz już dziś.

środa, 5 marca 2014

Hey ho, let's go!

Pisanie pierwszego postu jest jak jakaś droga przez mękę. Nigdy nie wiem co napisać.
 Wyjaśniać o co chodzi z tym blogiem, wyznaczać sobie cele?
Przecież blogowanie jest czymś dynamicznym i trudno uprzedzać fakty.

Być może powinnam więc zacząć od postu 2. już od konkretów. Od dawki motywacji, od planów na najbliższe dni, od wyników, przepisów, foodpornowych zdjęć...

Nie chcę, żeby był to blog stricte o moich planach kurczenia się (które notabene są już wykonywane, a nie tylko planowane! Po 1. nie zaczynaj odchudzania od założenia bloga, bo na zawsze utkniesz na kanapie!), ale żeby był to blog lifestylowy: trochę o tym trochę o tamtym... o tym co mi aktualnie w duszy gra!

Postaram się jednak za często nie zarzucać Was recenzjami filmów i książek (chyba, że wpisującymi się w główny temat bloga).
Ustalmy: przede wszystkim odchudzanie, treningi, motywacja, fitness i zdrowe jedzenie! Reszta to moje fanaberie - raz na jakiś czas ;).

Dziewczyno do lata zostało jeszcze trochę czasu! Jeśli wciąż nie ruszyłaś się z kanapy/fotela/łóżka to czas najwyższy! Koniec narzekania, koniec patrzenia z zazdrością na szczuplejsze koleżanki!

Ty też możesz! Mówię Ci to ja - etatowy leniwiec-kanapowiec, który powoli zbliża się do końca 3 tygodnia treningów. I wiesz co? życie już jest LŻEJSZE i piękniejsze!